Dawno, dawno temu (tak się zawsze zaczyna legenda czy bajka), w podziemiach kamienicy przy ul. Krzywe Koło żył straszliwy potwór zwany Bazyliszkiem. Był to smok (wprawdzie niewielki, bo piwnica też była mała), z głową koguta i ogonem jak kolczasty wąż. Pilnował ogromnych skarbów i nikt nie mógł uszczknąć z nich choćby dukata, ponieważ Bazyliszek potrafił zabijać wzrokiem - na kogo spojrzał, tego zamieniał w kamień. Pewnego razu jednak dzielny szewczyk, biedny jak mysz kościelna, bo właśnie niedawno majster wyrzucił go z warsztatu, postanowił zdobyć skarb strzeżony przez Bazyliszka. Zabrał się jednak do tego mądrzej, niż jego poprzednicy, którzy teraz stali w piwnicach Bazyliszka w charakterze galerii rzeźby średniowiecznej. A co zrobił? Zabrał ze sobą duże lustro i osłaniając się nim zszedł do piwnic. Kiedy zza zakrętu korytarza dobiegł ryk Bazyliszka wściekłego, że znowu ktoś mu się naprzykrza, szewczyk wysuną zza węgła lustro tak, aby smok mógł się w nim przejrzeć. Bazyliszek rzeczywiście spojrzał w lustro i skamieniał, ponieważ jego wzrok odbił się w szklanej tafli. W ten sposób szewczyk zdobył wielkie skarby.
poniedziałek, 15 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz